Walka o Kazachstan
„Gazeta Obywatelska” im Kornela Morawieckiego. Albert Łyjak
Widać, że teraz zaczęła się walka o wpływy w Kazachstanie. Nie tylko ze względu na duże zasoby surowców, ale również na jego strategiczne umiejscowienie – mówi Balli Marzec w rozmowie z Albertem Łyjakiem.
Urodziłaś się w Kazachstanie, mieszkasz od lat w Polsce. Współtworzysz zagraniczną opozycję…
Tak, mieszkam w Polsce. Mam polskie obywatelstwo. Jestem prezesem Stowarzyszenia Wspólnota Kazachska. Z Kazachstanu wyjechałam wiele lat temu, pod koniec PRL-u. Przyjechałem za swoją miłością. Męża poznałam na studiach w Moskwie.
Studiowałaś w Moskwie?
W Związku Radzieckim najlepsze uczelnie były w Moskwie. Studiowałam na politechnice, jestem inżynierem transportu. Wiele osób z tamtejszych republik wybierało Moskwę, takie były realia tamtych czasów. Gdzieś musieliśmy się kształcić.
Sprawy Kazachstanu cały czas są Ci bliskie.
Tak, to prawda, od wielu lat walczymy o wolność i demokrację w Kazachstanie.
Czy były prezydent, Nursułtan Nazarbajew prześladował ludzi, którzy poza granicami kraju walczyli o wolność Kazachstanu?
Nazarbajew nie tylko w Kazachstanie jest znienawidzony, ale również przez opozycję, która mieszka zagranicą. To krwawy dyktator, posługujący się najemnikami, żeby zastraszyć lub zabić przeciwników. Mój kraj jest bardzo bogaty i ma miliardy, którymi Nazarbajew zawsze dysponował jak własnymi. Państwo traktował jak swoje prywatne przedsiębiorstwo.
Kazachowie mówią, że jest to klan, który utrzymuje się z bogactwa tego kraju, natomiast sami Kazachowie są biedni.
Kazachstan posiada bogate zasoby surowców naturalnych. Przede wszystkim ropę naftową, która zapewnia około 50 proc. wpływów budżetowych. Zasoby ropy naftowej szacowane są na 30 mld baryłek. Pozsiada też gaz ziemny, duże zasoby chromu (32 proc. zasobów światowych), rudy manganu. Ale też bogate złoża uranu, które stanowią 25 proc. światowych zasobów. Oprócz tego bardzo bogate złoża ołowiu, cynku, rudy magnezu, żelaza, barytu, wolframu, molibdenu, srebra i złota. Ma jedne z największych na świecie zasobów złóż miedzi (piąte miejsce na świecie). Roczne wydobycie np. węgiel metodami odkrywkowymi to 100 mln ton.
Dlatego widać, że teraz zaczęła się walka o wpływy w Kazachstanie. Nie tylko ze względu na surowce, ale również na jego strategiczne umiejscowienie. Jest też na szlaku jedwabnym, który ma być odtwarzany.
Szlak handlowy z Chin do Polski mógłby być dla nas korzystny.
W Kazachach to nie budzi takiej radości. Boimy się ekspansji Chin przez ten szlak i nas to niepokoi.
Spróbujmy, żeby Czytelnicy wiedzieli, określić, gdzie leży Kazachstan.
Kazachstan graniczy z dwoma mocarstwami. Leży pomiędzy Rosją a Chinami i małymi krajami Kirgistanem, Turkmenistanem, Uzbekistanem. Polacy często mówią, że trudno jest mieszkać między Niemcami a Rosją, a ja mówię, spróbujcie mieszkać między Chinami i Rosją, to dopiero zobaczycie.
Teraz jest pod wpływem Rosji?
Kiedy prezydentem był Nazarbajew, robił wszystko, co chciała Rosja. Kazachstan należał do Wspólnoty Niepodległych Państw (powstała w 1991 roku), czyli organizacji gospodarczo-polityczno-wojskowej, zrzeszającej większość byłych republik Związku Radzieckiego i do wszystkich organizacji, które tworzyła Rosja. I to wcale nie dziwi, bo Nazarbajew, zanim został prezydentem, był pierwszym sekretarzem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Kazachstanu.
Amerykanie poprzez inwestycje również próbowali wejść do Kazachstanu.
Oczywiście. Kazachstan to nie tylko bogaty w surowce, ale też duży kraj – jest osiem razy większy od Polski. Proklamował swoją niepodległość 16 grudni a 1991 roku, a już 25 grudnia Stany Zjednoczone, jako pierwsze państwo na świecie, oficjalnie uznały ten fakt. W styczniu 1992 r. otworzyły swoją ambasadę w Ałmaty, a w 2006 r. przeniosły ją do nowej stolicy, Astany. Od tego czasu stosunki amerykańsko-kazachskie rozwinęły się w wielu dziedzinach. W ambasadzie amerykańskiej pracowało 800 osób, które zajmowały się całym regionem.
Czy to się teraz zmienia?
Po ostatnich zamieszkach prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden, ogłosił, że część pracowników ambasady wraz z rodzinami ma opuścić Kazachstan. Budzi to nasz niepokój, bo wygląda to tak, jakby Amerykanie dali za wygraną.
W Afganistanie dali za wygraną, teraz negocjują z Rosjanami o wschodniej flance NATO. Dziwnie to wygląda.
Boimy się, że Rosjanie powrócą.
Od czego zaczęły się zamieszki?
Zaczęły się 2 stycznia spontanicznie, a były spowodowane podwyżką cen gazu. W Kazachstanie bardzo dużo ludzi ma samochody na gaz. A przecież zasoby gazu w kraju są duże. Protesty szybko przerodziły się w polityczne manifestacje, które doprowadziły do zamieszek, licznych zatrzymań i ogłoszenia stanu wyjątkowego w niektórych częściach kraju. Podczas demonstracji wykrzykiwano hasła przeciwko poprzedniemu prezydentowi, 81-letniemu Nursułtanowi Nazarbajewowi, od którego według protestujących Kasym-Żomart Tokajew przejął obowiązki szefa państwa tylko formalnie, dalej rządził Nazarbajew.
Uważasz, ze spontaniczne społeczne protesty zostały wykorzystane do wojny klanów rządzących Kazachstanem?
Nazarbajew sam trzy lata temu oddał Tokajewowi władzę. Sobie jednak zapewnił dalszy wpływ na losy państwa. Do przyznanego mu wcześniej przez parlament tytułu Ełbasy, przywódcy narodu, dodał dożywotnie przewodnictwo w Radzie Bezpieczeństwa, odpowiadającej za resorty siłowe, politykę kadrową i wyznaczanie ogólnych kierunków rozwoju państwa. Tokajew to był jego zaufany człowiek, ale chyba już przestał go słuchać. Wychodzący z bronią na ulice Ałmaty to zapewne zaufani Nazarbajewa, który wszędzie miał swoich postawionych ludzi, więc postanowił wykorzystać protesty społeczne i przeprowadzić pucz.
Protest społeczny istotnie nabierał dziwnego rozmachu. Bez problemu zajmowano strategiczne instytucje państwa, jakby działania były prowadzone według sztuki wojennej.
Nazarbajew miał za sobą akimów (wojewodów), szefów policji, służb specjalnych, uzbrojonych ludzi. Obecny prezydent Tokajew miał małe szanse.
Dlatego poprosił o pomoc Rosjan?
Zrozumiał, że nie da rady, przegrywa i wtedy zwrócił się o pomoc do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), to taki odpowiednik NATO. Decyzja zapadła błyskawicznie; do Kazachstanu skierowano ok. 4000 żołnierzy, w tym 3000 Rosjan, 500 Białorusinów i mniejsze kontyngenty Ormian i Tadżyków. Protesty zostały krwawo stłumione.
A Nazarbajew wtedy uciekł z kraju?
Jego sekretarz prasowy oświadczył, że jest w Kazachstanie. My mówiliśmy, że uciekł. Nasze słowa dzisiaj się potwierdzają. Tym samolotem, którym miał lecieć do Dubaju, poleciał jego bratanek, który tam na lotnisku został aresztowany. Gdyby poleciał samolotem, też zostałby zatrzymany, mimo że jest to teren innego państwa. Naszym zdaniem ukrył się w Chinach. Jego ludzie dalej walczą w największym mieście, Ałmaty i gdyby się dowiedzieli, że Nazarbajewa nie ma, to ich morale znacznie by spadło.
A po której stronie stoi Rosja?
Dawniej Rosja się z Nazarbajewem dogadała, teraz jest po stronie obecnego Prezydenta Tokajewa. Zawsze mieli pragmatyczne podejście, bez sentymentów. A postawienie na nowego satrapę jest w tej chwili najlepszym rozwiązaniem. A Nazarbajew? Zawsze mówiliśmy, że on nigdy nie odejdzie na żadną emeryturę. On chce rządzić do końca i o wszystkim decydować, choćby miał utopić Kazachstan we krwi. To taki człowiek.
Spotkałaś się z ambasadorem Kazachstanu w Warszawie.
Tak, spotkałam się 7 stycznia. Poszłam tam dowiedzieć się o sytuacji w kraju. Niestety ambasador nie ma kontaktu z prezydentem, nie ma łączności telefonicznej i internetowej. Państwo zostało odcięte i odizolowane od świata. Poinformowałam go, że jako przedstawicielka polskiej organizacji pozarządowej Wspólnota Kazachska i jako rodowita Kazaszka chcę jechać do Kazachstanu z misją mediacyjną. Chcę zobaczyć, co się tam dzieje. Tam leżą kości moich przodków. Powiedział, że zrobi notatkę i przekaże prezydentowi.
Napisałaś też list do naszych władz?
Napisaliśmy list do prezydenta, premiera, marszałków sejmu i senatu, z informacją, że polska organizacja pozarządowa Stowarzyszenia „Wspólnota Kazachska” wysyła mnie etniczną Kazaszkę, polską obywatelkę, jako swojego przedstawiciela do Kazachstanu z misją mediacji i nakłonienia władz i protestujących do dialogu i pokojowego rozwiązania sytuacji, żeby powstrzymać dalszy rozlew krwi jak również, aby tam na miejscu ocenić sytuację z przestrzeganiem praw człowieka. Poprosiliśmy również o dyplomatyczne wsparcie, koordynację działań i ochronę takiego wyjazdu poprzez ambasadę. Nie dostałam jeszcze odpowiedzi.
W Kazachstanie jest dużo o Polaków. Jak wielu?
Jest dużo Polaków, którzy nie wrócili do ojczyzny. Kościół szacuje, że jest ich ok. sto tysięcy, ale myślę, że dużo więcej, bo nie wszyscy chodzą do kościoła. Wywieziono do Kazachstanu prawie czterysta tysięcy Polaków, ale nikt nie wie dokładnie, ilu jest dzisiaj. Jedno jest jednak pewne, żaden kraj nie ma tam tak dużej diaspory jak Polska. Dlatego Polska ma mandat, żeby zabierać głos w sprawie Kazachstanu. Chcielibyśmy, żeby nasze działania i rządu były wspólne i wspierające się nawzajem. Tak działają inne kraje. W Polsce prywatne fundacje Sorosa wspierają politykę Stanów Zjednoczonych, a fundacje Konrada Adenauera działające w Polsce wspierają politykę i interesy Niemiec. Dzisiaj Kazachstan jest miejscem, gdzie rozegrają się najistotniejsze sprawy dla tamtego regionu, a może i całego świata.
Nie boisz się jechać do Kazachstanu?
Boję się, ale wiesz, ktoś musi jechać. Boję się też w Polsce, bo ręce tych bandytów są długie. Mogą zastraszać, ale też mogą wydać rozkaż, żeby zabić. Jestem jednak gotowa nawet na najczarniejszy scenariusz. Sam walczyłeś, to wiesz, że też mogłeś zginąć i wiesz, że czasami już nie ma odwrotu. Dlatego mimo tych obaw napisałam listy do prezydenta, premiera, marszałków sejmu i senatu, prosząc, żeby tam, w Kazachstanie polska ambasada interesowała się moim losem.
Masz doświadczenie w walce o wolność Kazachstanu?
Tak, nie jestem anonimowa. Ambasador przyjął mnie natychmiast, a przecież nie spotyka się, z kim popadnie. Władze Kazachstanu wiedzą o naszej organizacji. Działamy już wiele lat i naszym atutem jest to, że działamy uczciwie. Wszystko co mówimy, jest prawdą. Nie oskarżamy władz tak po prostu. Nawet w sprawie protestów w Ałmaty, gdzie walczą uzbrojeni ludzie Nazarbajewa, mówiliśmy wbrew wszystkim, że spontaniczny protest, tak jak w wielu miejscach w kraju, tylko w Ałmaty został wykorzystany do walki klanów obecnego i byłego prezydenta.
Czy wcześniej zdarzały się w Kazachstanie społeczne protesty?
Oczywiście. Był duży protest w 2011 roku w Zhanaozhen. Ludzie wyszli na ulice, ponieważ zarobki były bardzo niskie. Użyto broni, zastrzelono 45 osób. Protesty społeczne zdarzały się nawet w czasach Związku Radzieckiego. W 1986 roku na ulice wyszła młodzież, która protestowała przeciwko mianowanemu z Moskwy pierwszemu sekretarzowi. Nie był Kazachem, a protestujący chcieli kogokolwiek, tylko żeby był Kazachem. Podczas protestów Nazarbajew namawiał młodzież do rozejścia się. Władze mówiły, że w protestach uczestniczą nacjonaliści, narkomani. Protest został brutalnie stłumiony przez KGB 19 grudnia 1986 roku. Wielu trafiło do więzień, zginęło 168 osób – studentów, osób postronnych.
Według Twojej informacji Nazarbajew uciekł do Chin. Czy Chiny go popierają?
Chiny zawsze prowadzą swoją politykę międzynarodową zakulisowo, bez rozgłosu. Moim zdaniem liczą, że dzięki jego ludziom na prominentnych stanowiskach, odzyskają w Kazachstanie wpływy. Jeżeli się to nie uda, to potraktują Nazarbajewa jak zużyty pampers.
O wolności i demokracji można mówić wtedy, gdy są wolne wybory. Kazachstan ma z tym problem.
W Kazachstanie, który odzyskał niepodległość w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego, przez te 30 lat ani jedne wybory nie były wolne ani demokratyczne. Mówią o tym wszystkie międzynarodowe organizacje. Moim zdaniem społeczeństwo się budzi i będzie zmierzać do wolności i demokracji.